Ogladam 1. odcinek.
Alexa, w srodku pola, dostaje nagle telefon, ze znalazla sie w niebezpieczenstwie. Biegnie na jakas hacjende, zakrada sie do jakiegos samochodu, a jej twarz wyglada jakby sie smiala bawiac sie z kims w ciuciubabke, chociaz za nia ruszaja jakies zibry i do niej strzelaja. Samochod spada z drogi, zblizenie na kapiaca wode udajaca paliwo, pada strzal, auto wybucha, a bandziora odrzuca w tyl, chociaz stal kilkaset metrow dalej, a wybuch nie byl jakis powazny.
Bardzo, bardzo zalosny poczatek. Przypomina raczej parodie komedii, niz dramatyczna akcje.
8 miesiecy wczesniej. Maz Alexy, Joaquin, to nerwus i psychopata (tak, juz to widac) i poko co wdaje sie, ze to bedzie najciekwasza postac.
Nieprzewidywalny, z komicznymi ruchami i wyrazeniami - przykuwa uwage. Mariana Torres wyglada slabo, nie ma juz nic w niej ze slodkiej i uroczej aktorki Azteki, jej warsztat aktorski tez nie wiedzac czemu, nagle pozostawia wiele do zyczenia.
Postaci Fernanda Ciangherotti nawet nie sledze. Jak to w kazdej telenoweli meksykanskiej bywa, wlasnie dowiedzial sie, ze umiera. Czy bedzie zly, czy dobry, zupelnie mnie ta postac nie interesuje, bo ten aktor jest specyficzny, czytaj: boski jako villan i chocby aniola zagral, to nie poradzi sobie z tym, bo on ma warunki do czarnych charakterow, ktorych po prostu ukryc sie nie da.
Carlos Ferro, ten, co najbardziej mnie ciagnal do tego serialu, wypada slabo na ekranie - na zdjeciach musza go chyba troche retuszowac, bo tu nagle ma wory pod oczami i zmarszczki. Ale dalej jestem jego ciekaw. Jego bohater i Alexa oczywiscie poznaja sie uwiezieni w zepsutej windzie...
A ona dostaje paniki jak jakas idiota. Potem nagle pija razem kawe w parku, jakby razem na cos czekali? Ponoc nie moga zabrac auta z parkingu... Nagle dzwoni Joaquin, ona sie oddala, a jak konczy rozmowe, odwraca sie, rzuca lokami i tempo zwalnia, jakas latynoska ryczy spiewajac, a scenz wyglada, jakby chcieli pokazac, ze widza sie po raz pierwszy???
A on nagle zaczyna jej prawic komplementy z d*py i wypytuje o jej "milosc" do tanca.
Joaquin pali cygaro w rekawiczkach, ciemno, to chyba garaz, jakis samochod, wysiada z niego jakis menel, nazywa Joaquina "patronem" i dostaje w dziob. Joaquin mu grozi, jest spluwa i "te voy a matar", a menel placze. Jest groznie. Menel to zdrajca, a Joaquin kaze go zabic przy swiadkach, zeby inni wiedzieli, co czeka kazdego zdrajce. To w ogole nie klei sie z reszta serialu, taka mrocznosc, jakby to narconovela byla...
Alexa i Carlos Ferro spaceruja i ona juz czuje, ze go zna od lat - on tez. Zero chemii i logiki w ich naglej znajomosci. I czemu musieli pozostac razem? Nagle wlacza sie jakis alarm, ona znow paniku i prosi, by razem uciekli? Matko Tereso, o co tu chodzi?
Po chwili nagle znow spokojnie spaceruja. On chyba ja odprowadzil pieszo do domu?
Chociaz wspominal, ze nie ma auta, bo nie potrzebuje i woli taksowki. I teraz wali z buta? Z dama???
A ona do niego, ze niech sie nie martwi, ona bedzie miala sie dobrze, idz juz sobie, a on nie chce. I sobie siadaja pod budynkiem, ona zapisuje swoj numer telefonu i nagle on okrywa ja marynarka, a jakis koles co wyglada na szofera, przynosi kolejne kubki kawy z Orlenu... Nagle swita a oni przytuleni??? A gdzie Joaquin? Zapomnial o zonie a zona o mezu? I czemu ona nie poszla do domu tylko teraz nagle spia na sofie w jakims budynku? Ale co tam, sru! 3Buenos dias" prosto w oczy i daja sobie slimaka w usta.
Teraz Alexa nagle ucieka... Jakby wczesniej nie mogla pojsc do domu a teraz moze?
Jezuuuuu, gdzie tu jest logika???
O, Alexa nagle wraca do domu, a Joaquin pyta, gdzie byla.
, normany maz zadzwonilby chyba do zony, jak ta by nie wracala na noc? A ta sie nagle tlumaczy, ze nie mogla wyjsc z budynku i wrocic autem, chociaz szlajala sie na zewnatrz z Carlosem Ferro.
Logiko, hello! Gdzie jestes???
Ciangherotti to ojciec Joaquina i ten teraz placze przed Alexa, ze jego tata umiera. Boski jest. Szkoda, ze zrobili z niego bandziora, bo ten watek nie pasuje do reszty.
, Carlos Ferro bierze prysznic (
w sumie widac tylko jego twarz i strumien wody spadajacy na jego glowe, mowe to nie prysznic hahaha) i wspomina Alexite. A ta znow
, jak typowa meksykanska protagonistka, ze stracila rodzicow 3 lata temu, a przed Carlosem Ferro beczala, ze dziadek jej umarl.
Minuta 43:10 bezcenna. Ferro dowiaduje sie od jakiegos ciecia, nie wiadomo kto to i skad, ze pani Alexa sobie odeszla a mezem. To ona jest casada?
I ujecie Ferra z boku ekranu po lewej, a z prawej nagle tryska woda z fontanny. Jezu, czy ten serial jest krecony na Ukrainie czy jak???
O, Peniche jako Straznik Teksasu. Hahahaha
Zostaje 7 minut, pojawia sie Claudia Ramirez. Na 5 sekund.
Joaquin i Alexa pojechali do jego ojca - tak jak przypuszczalem, Ciangherotti gra tu znow bandziora. Nudy. Pojawia sie Claudia Ramirez. Przynosi mu "jej ziolka".
Rodzinka Ferrer spaceruje razem radosnie i podobno zjawil sie jakos gosc na hacjendzie. Joaquin i Ciangherotti ida go przywitac, a to nikt inny, jak Gabriel (Ferro).
Koniec. Czolowka. O kuuuuu, ona jest jeszcze gorsza niz sam serial.
Ludzie, ale go*no. Gdyby Gesslerowa to zobaczyla, odkrylaby, co to slowo naprawde znaczy.