Będzie długo...
SEZON 1
Moja ocena: 8/10 (dokładnie 7,6/10)
Na wstępie uważam, że Jose Ignacio Velanzuela nie powinien wracać do telenowel. Dużo lepiej wychodzą mu krótkie seriale, bo chociaż nie ma uczucia zmęczenia, a wszystko jest rozplanowane. Ale nie zabrakło paru dziwnych kwiatków, coś tam sobie zapisywałem podczas oglądania, chociaż i tak mam wrażenie, ze coś przegapiłem, ponieważ liczba wątków, która jest tutaj otwarta jest duża, a liczba podejrzanych o zamordowanie Sary jeszcze większa.
*Moje pierwsze pytanie: Skąd Alex zna się tak na hakerstwie? Od 2002 roku siedział w więzieniu. Minęło 18 lat. Z książek się tego nauczył? Ciekawe jakich, bo nie sądzę, żeby uczyli hackowania. I skąd on tak szybko nawala na tej ultranowoczesnej klawiaturze? To jest dla mnie przede wszystkim główny popełniony błąd. Alex był odcięty od świata przez 18 lat w momencie, gdy technologia i przemysł znacząco przyspieszył. W więzieniu miał 'kumpla', który siedział z tego samego powodu, co Alex (przez Cesara) i Alex tłumaczy mu o hackerstwie. Dużo lepiej wyglądałoby to, gdyby zaprzyjaźnił się w więzieniu z jakimś cyberprzestępcą, który go tego wszystkiego nauczył, niż gdyby wyczytał tą całą wiedzą z nieistniejących książek. Tak samo ekspresowo obsługuje smartfona, chociaż gdy go aresztowano to pewnie debiutowały pierwsze modele Nokii, ale już mniejsza z tym.
*Kolejne pytanie bardziej ironiczne: Dlaczego Marianna wygląda starzej w 2002, niż w 2020? I w ogóle przez te 18 lat miała tą samą fryzurę, te same fale i tą samą farbę na włosach? Przed akcją na morzu Marianna miała takie wory pod oczami i zmęczoną cerę, że wyglądała starzej, niż w czasach teraźniejszych, a to teraz powinna wyglądać dużo dojrzalej, jako matka 40-latka.
*Bardzo ciekawa jest historia kolczatki Marianny. Na początku myślałem, że sprawia sobie ból pokutując za to, że była potencjalną morderczynią Sary (to były okolice 3. odcinka, nie wiedziałem jeszcze wtedy jak wygląda finał sezonu). Z czasem jednak zaczęto przedstawiać jej dziwną relację z Elroyem i jakby nie patrzeć, to dalej nie wyjaśnili tego dokładnie. Elroy będąc jakimś przedszkolakiem zabił matkę i podpalił ojca, a opiekę nad nim przejęła Marianna. Dlaczego ona i dlaczego akurat on, i po co to wszystko, tego nie wiem, albo przegapiłem w tej fabule. Tymczasem w finale sezonu Marianna bierze rękę Elroya i przykłada sobie do krocza, mówiąc jednocześnie ile to dla niego zrobiła, po czym idzie się ukarać kolczatką.
Czuwa jednocześnie przy Elroyu teraźniejszym i cieszy się, że tamten jest już krok na tamtym świecie. Czy to ona mu coś zrobiła, zabiła go, odłączyła sprzęt szpitalny, czy powiedziała mu coś przez co stan Elroya się pogorszył? Welcome, II sezon. W zasadzie ona nawet w tej kolczatce chciała uprawiać seks z Cesarem...
*Wątek Jose Marii z przeszłości to chyba najbardziej niezręczny wątek LGBT, jaki widziałem, nawet bardziej niezręczny od chęci trójkącika Marcosa w "What/If". Czułem cringe oglądając, jak Jose Maria masturbuje się za krzakami nagrywając nieświadomego Alexa pod prysznicem i jeszcze ta Sara, która go nakryła.
Tak samo późniejszy trójkącik Jose Marii, Alexa i Marivel, czy jak jej tam... To zostało wyreżyserowane z takim dziwnym budowaniem napięcia, kiedy było wiadomo, co chce zrobić Jose. Jedyny plus tej całej sytuacji, to że Jose Maria i Alex sobie wyjaśnili (w miarę) wszystko i ich przyjaźń na tym nie ucierpiała... do czasu aresztowania Alexa. A propo niezręcznych wątków równie dobre było, jak w ostatnim odcinku Jose Maria i Lorenzo uprawiają seks, a w progu sypialni stoi Clara, obserwuje ich i robi sobie dobrze.
Ah, ten romantyzm Jose Ignacio...
*Rozpoczęcie znajomości Alexa i Elisy to też w ogóle zasługuje na inny akapit. Dlaczego z Elisy zrobili taką idiotkę na wstępie. Wprasza się do Alexa (po tym, jak jej ojciec ostrzelał mu dom), ratuje go itd. oraz odkrywa tablicę z całą jej rodziną. No i tylko Elisy tam nie ma. Naprawdę nie domyśliła się, że on o niej wie? Przecież jest siostrą Rodolfa i Jose Marii. Zna ją, musi ją znać, tym bardziej, że była na miejscu zdarzenia, rzekomego morderstwa Sary. Była dzieckiem, ale tam jednak była. Tymczasem ta przy jakimś 3 spotkaniem zaczyna z nim uprawiać seks, myśląc, że on myśli, że ona nie jest Elisą. To jest tak durne, jak to brzmi, naprawdę. Wyspała się u niego, a ten jej mówi, że o wszystkim wie, i że nie musi się spieszyć (z opuszczeniem domu). Ostatecznie razem próbują rozwiązać zagadkę morderstwa Sary, każde z innych powódek, ale robią to jednak razem. Wiem, że to był wątek potrzebny do tego, aby była główna para, ale gdybym ja planował zemstę na rodzinie za to, że wrobili mnie w morderstwo własnej siostry, to trzymałbym wszystkich na dystans i nie pozawalał, żeby członkowie tej rodziny chodzili mi po moim domu i oglądali, całą tablicę (choć nie było na niej aż tak wiele). I kolejne pytanie, na które pewnie nie poznam odpowiedzi: skąd on ma pieniądze na te nowoczesne komputery. Dwa razy mu je wystrzelał Cesar i za każdym razem stoją nowe. Się powodzi ludziom w tym meksykańskim więzieniu.
*Na etapie 3. odcinka zadawałem sobie pytanie kim jest ten Elroy. Oceniłem także ten odcinek najniżej, bo w połowie była to jedna nakręcona papka w postaci scen rodem z "365 dni". Połowę odcinka to tam uprawiali seks, W tym pierwszy raz Alexa i Elisy, o którym wspomniałem wcześniej. Dorwał się do niej, jak Reksio do szynki, dobrze, że go powstrzymywała tam trochę.
*Na początku myślałem, że Dianą jest Sara i wcale nie umarła, ale okazało się inaczej. Dziwne, bo przyjaźń Maribel i Sary przez cały sezon nie była jakaś podkreślana. Tak naprawdę Maribel była kojarzona przeze mnie głównie z tego niezręcznego trójkąta.
*Ciekawiło mnie też, co takiego wydarzyło się, że Elisa nie pamięta takiego wydarzenia, jak morderstwo w rodzinie. Ok, Cesar i Marianna zrobili wszystko, żeby to nie wyglądało na morderstwo, a dokładniej zrzucili winę na Alexa, ale czemu Sara nic o tym nie wie. Była wtedy na miejscu. Tak samo, dlaczego po tych wszystkich latach zastanawia się, czy maltretowanie Flor (czy jak jej tam) to prawda, czy jej wyobraźnia. Czyżby ktoś z rodziny zatroszczył się, żeby o wszystkim zapomniała i stąd jej edukacja w Madrycie, czy tam Chicago? Ale ona tam była tylko na studiach od chyba 5 lat.
*Przejdźmy do Bruna i sposób Cesara, żeby jego 'wnuk' przypadkiem nie stał się gejem. Dałem 'wnuk' w cudzysłowie, bo to... akurat to skomplikowane przy jego relacji z synową. Zabrał nieletniego chłopaka do sekcji VIP swojego kasyna, żeby jakaś prostytutka się nim zajęła. Swoją drogą prostytutka zmuszona do tego, czym się zajmuje. Imara prosi Bruna o pomoc, ale chłopak działając w tajemnicy stracił zbyt dużo czasu, bo Sergio musiał się zrelaksować. Poszedł i pobił... i pociął Imarę jednocześnie to nagrywając. Tak naprawdę ma całą kolekcję zamordowanych z premedytacją prostytutek, które ogląda sobie czasami i się relaksuje. To chore zachowanie, ale najgorsze jest to, że to nie tylko fikcja scenariuszowa i takie zboczenia zapewne mają miejsce na świecie.
*Clara odkrywa romans Cesara i jego synowej w klubie. A biedna Sofia jeszcze zachodzi z nim w ciąże i biegnie do Rodolfa poinformować go, że wreszcie zostaną rodzicami. A tu boom, bo Rodolfo przeszedł zabieg wazektomii po śmierci Sary, więc dziecko może być tylko Cesara. Lepiej, żeby Elroy zmartwychwstał. Kogo wyśle Marianna, żeby coś po podcinał, albo żeby Sofia spadła przypadkowo spadła ze schodów i się prawie zabiła.
Dziwne, że Sofia jeszcze żyje, z Sarą poszło szybciej.
*Kolejny absurd, który wyłapałem to spotkanie Cesara i Alexa w kasynie. Strzelanina, przepychanka - ta scena była dla mnie strasznie absurdalna. Po pierwsze Alex nie mógł wtedy umrzeć od postrzelenia przez Cesara, bo serial byłby bez sensu. Jak by się miał mścić, gdyby umarł. A Cesar to myśliwy, bardzo dobry swoją drogą. Strzela do zwierzyn i ludzi (gdy wyszła prawda o jego polowaniach) z dalekiej odległości i trafia, a w Alexa, który był na wyciągnięcie ręki nie trafia?
Na pomoc Alexowi pobiegło rodzeństwo Lazcano, a dokładniej Rodolfo i Jose Maria, bo Elisa w tej sukience wieczorowej, to ledwo mogła większy krok postawić, a co dopiero mówić tu o jej biegu. I jeszcze jeden absurdzik. Jak to możliwe, że obcy ludzie, klienci przychodzący do kasyna wiedzą, że Cesar chowa w piwnicy burdel i tam chodzą, a Lazcanowie nie wiedzą. I to jeszcze Cesar centralnie zaprowadza tam Bruna, a cała rodzina dalej nie wie, że nestor rodu skrywa pod kasynem nielegalny burdel. Jak przez te wszystkie (jakieś 20!!!) lat nie udało im się tego dowiedzieć tym bardziej, że Elisa w przeszłości już tam była i przecież jej się śniło, jak Flor była maltretowana. Przecież to bez sensu.
*I na koniec wątek Jose Marii, w którym mam wrażenie, że Jose Ignacio pokazał trochę siebie. To już będą moje wymysły i spekulacje. Pomijając już poprawność polityczną Netflixa i to, że wątki LGBT są wciskane do seriali, tak tutaj ten wątek w teraźniejszości jest oderwany od tego o czym jest ten serial. Fakt, związek Jose Marii i Lorenza jakoś się łączy, ale to nie jest silna taśma, a bardziej klej w sztyfcie za złotówkę z sieciówki. Trzeba pół tubki wysmarować, żeby kartki się nie odkleiły i tak samo tutaj trzeba doszukać się tony szczegółów, żeby stwierdzić, że coś tam ten wątek łączy z całą resztą. Głównie ten klej jest w 2002. Otóż z tego, co widziałem na instagramie Jose Ignacio, to on chyba też jest gejem i ma córkę. I trochę mam wrażenie, jakby historia Jose Marii w teraźniejszości, to była zaczerpnięta z jego życia. Cesar nazwał go zboczeńcem, a wtedy Jose Maria wygarnął mu wszystko, w tym wytykając romans z Sofią. Dla mnie ta scena była taka... najbardziej realistyczna w tym całym pie***lniku. Bo to jest tak naprawdę jedyny wątek: poszukiwanie surogatki dla dziecka Jose Marii i Lorenza, który nijak nie wiąże się z tytułowym pytaniem "Kto zabił Sarę?".
Wiedziałem, że będzie długo, a i tak to chyba jeszcze nie wszystko, do czego chciałem się odnieść. Co do gry aktorskiej, to nie mam zastrzeżeń, bo wszyscy grają tu naprawdę dobrze. Najbardziej z całej obsady chyba jednak wyłania się Manolo Cardona. Czekam na II sezon i ewentualnie spotkanie Maribel i Jose Marii. Jestem ciekawy, czy będę mieć deja vu, wszak Litzy i Eugenio Siller ponownie grają w jednej produkcji, choć zmienili się przez te 10 lat. Wyłania się też Luis Roberto Guzman, choć rólkę miał niewielką, to w sposobie mówienia słyszę podobne zaciągnięcia, jakie miała jego postać w "La Mexicana y el Guero", gdzie był jedną z nielicznych ciekawie zagranych osób. Gines Garcia, choć przeze mnie nie znana, to poradziła sobie. Elisa wzbudziła moją sympatię i chyba tak właśnie miało być.
A co do tytułowej Sary? To ona wcale nie była taka święta i myślę, że najwięcej sekretów skrywa właśnie ona. Domyślać się można, że była chora psychicznie, ale (!) czy aby napewno pamiętnik, który znalazł w ścianie Alex należy do Sary? Było na nim zaznaczone miejsce, w którym została zamordowana Sara. Przecież sobie tego nie narysowała po śmierci... Ktoś to musiał zrobić. Ktoś, kto tego wieczora musiał tam być i to widzieć. Wiadomo już, że Sara nie zmarła po upadku ze spadochronu do morza. Pojawia się pytanie, ile zapłacił Cesar, żeby wpisano akt zgonu na tamten dzień, co zrobił, że zabił ją w jej własnym domu i ile czasu później to się stało. Ale na logikę... Matka Sary i Alexa zmarła 7 miesięcy po aresztowaniu chłopaka. Skoro ta matka wiedziała, że Sara nie żyje, to logiczne, że przez te 7 miesięcy nie pojawiła się w swoim domu. Czy tylko ja obstawiam, że dziecko Sary gdzieś sobie żyje i być może pojawi się w II sezonie?
A! Bardzo fajna piosenka w napisach końcowych, wpadła mi w ucho.