La Mentira - Kłamstwo i Miłość (1998) TVN

cd...
Dzisiaj w telenowelach panuje dziwny przesyt nieistotnych i niepotrzebnych elementów we wszystkich wątkach, które są do tego tak pisane by je nie wiadomo po co skomplikować do granic możliwości. Sama puenta i esencja się w nich gubią. Scenarzyści boją się, by wystarczyło tematów do nakręcenia ponad 150 odcinków i wymyślają wątki, których potem nie potrafią pospinać i wszystko się rozsypuje, bo następuje tzw zmęczenie materiału i czar pryska. Dlatego nadal uważam, ze 100 odcinków telenoweli to takie optimum. Nawet URPEA, które mi się ogólnie bardzo podobało było niestety za długie. Smile

Jestem po 17 odcinkach (jest po zaręczynach), a mam wrażenie, że widziałam już 50 Smile bo tyle się tu dzieje Smile szybka i wartka akcja bez niepotrzebnych udziwnień i zapychaczy, ale dbająca o to, by wątek główny toczył się po odpowiednim torze czyli wiódł prym na świetnie nakreślonym przez postaci drugoplanowe tle. Wszystko ze sobą współgra i wzajemnie się dopełnia ... no i nie powiewa tu nudą, bo to co mniej ważne wrzucane jest między wiersze, a nie wałkowane na wszystkie strony i rozbierane na czynniki pierwsze.

Co do kreacji:
Carlos Camara - świetnie kreuje swoją postać Don Jose (wspólnika Teodoro) . Na początku go nie poznałam, ale od razu mi się spodobał. Tutaj gra postać pozytywną (w CME jego odpowiednikiem był Honorio) i jest w swej kreacji tak samo świetny jak grając villanów. Przerasta grą Erica de Castillo, do którego naprawdę nic nie mam, bo tez jest tu wiarygodny, ale myślałam, że tym razem zobaczę coś innego w wykonaniu Erica. Tymczasem widzę, ze każdą swoją rolę powiela. Zastanawiam się czy on przypadkiem nie gra po prostu siebie. Smile Honoria w wykonaniu Adame bardzo lubiłam, ale Don Jose ma w sobie więcej ikry, a ja wole takie postaci w tego typu rolach. No, ale Carlos Camara to Carlos Camara, więc nie ma się czemu dziwić. Smile
Luis Gatica - widzę, że przeżył w CME deja vu. Smile Tutaj gra villana (ta postać nie miała w CME swojego odpowiednika, a przynajmniej nie takiej wagi), którego rolą jest jak na razie pospinać wątki jako kochanek - pasożyt Virginii. Wyświadcza jej "przysługi" w zamian za pieniądze i Virginia idzie do przodu w swych matactwach. Dodam, że już wolę Gaticę w tej roli, mimo, że bardzo niesympatyczna, bo jako Lazaro strasznie mnie drażnił i męczył (szczególnie w duecie z Venturą). Smile
Lourdes Munguía vs Silvia Mariscal -bezwzględnie wybieram tę drugą. Smile Za co ? Za mega ciepło, które aż emanuje od cioteczki Lety. Bardzo lubię takie postaci, ale mało ich w telenowelach. Bo nie każda aktorka potrafi wyeksponować tę cechę. Ostatnio udało się to Dacii Gonzalez w ADP. Owszem, Constanza też była fajna i sympatyczna, ale była zbyt przesłodzona jak na mój gust. Poza tym jej wątek z Chemą ośmieszył jej postać, bo był bardzo sztuczny.
No i postać szczególna i bardzo niewdzięczna:
Sergio Basanez vs Jose Ron - Ron w CME ogólnie mi się podobał i po LQNPA stwierdziłam, że jego potencjał niestety wyparował razem z Matiasem. Oglądając na początku Sergia zastanawiałam się o co mu chodzi w tej roli, że tak ją zacieśnia. Dzisiaj uważam, ze przygotowywał grunt i świetnie zaplanował specyfikę Juana pokazując stopniowo jego wnętrze i to co się w nim dzieje pod wpływem niesprzyjających rodzącej się w nim miłości wydarzeń. Teraz jak na patelni widać wszystkie targające nim uczucia, wątpliwości, dylematy, tęsknoty. Chociaż Jose Ron tez nieźle sobie radził na tym etapie to jednak kreacja Basaneza jest dojrzalsza i bardziej wymowna. Jednym słowem lepsza.
Scenariusz - Nora Aleman jest o wiele lepsza od duetu Carillo & Garcia. La Mentira jest starą telenowelą, ale URPEA to czasy współczesne, a tutaj też czuć jej dobrą rękę. Szkoda, ze Sada ją wymienił.
To jest dopiero 1/5 telenoweli i jestem bardzo ciekawa czy obecne moje wrażenia utrzymają się dłużej.

29 stycznia o 15:30 ponowna emisja telenoweli w Meksyku na Las Estrellas. Zastąpi "El privilegio de amar".