Friends - Przyjaciele (1994-2004) NBC

Ileż ja się broniłam przed tym serialem... I to zdecydowanie bardziej niż przed Elitą i Domem z papieru. Aż w końcu kiedyś trafiłam na to w tv, a że była u mnie kuzynka i kazała mi zostawić to zaczęłam oglądać. I po pierwszym odcinku miałam raczej bardzo mieszane odczucia. Delikatnie mówiąc. Ja ogólnie bardzo nie lubię sitcomów. Chyba w dużej mierze dlatego, że kojarzy mi się to tylko z naszym "Światem według Kiepskich" albo "Daleko od noszy" i więcej chyba nie muszę dodawać... Ale obejrzałam kolejny i kolejny odcinek i podeszłam już do nich bardziej na luzie i się okazało, że nie jest tak źle, bo pomimo tych wszystkich głupkowatych akcji było zabawnie. Więc w końcu zaczęłam oglądać od początku.

Ogólnie "Przyjaciele" zawsze kojarzyli mi się z Rachel i Rossem. I szczerze mówiąc nie wiem dlaczego, bo dla mnie to są chyba najgorsze postacie. Są, bo są i tyle. Nie wiem też za bardzo, co ludzie takiego widzą w Aniston - ok, jest ładna nie zaprzeczę, ale Cox jest o wiele ładniejsza. Serio, jest prze-śli-czna. I jednocześnie Monica jest chyba moją ulubioną postacią kobiecą. Phoebe jest trochę za bardzo roztrzepana i świrnięta. Co do facetów to nie mogę się do końca zdecydować czy Joey czy Chandler... Ale chyba jednak Chandler. Uwielbiam go. Chociaż najlepsze akcje to i tak Joey i Chandler razem. Nie, nie shipuję ich, ale te podteksty w ich scenach kiedyś mnie zabiją. : Najlepsze było, kiedy Joey się wyprowadził i oboje przeżywali to "rozstanie". Teksty pozostałych, jak ich pocieszali to mistrzostwo. Lubiłam Monicę i Richarda. Trochę szkoda, że się rozstali. Ale dobra, Monica i Chandler spodobają mi się chyba jeszcze bardziej.

Kocham tę piosenkę. K O C H A M !