Çati Kati Ask - Miłość na Dachu | Mia Yapim 2020

Zacząłem oglądać ten serial, niezła komedia.
Coś więcej napiszę, jak skończę oglądać 1. odcinek, ale jeśli się to utrzyma, to chyba rzucę w kąt "Maria ile Mustafa" i będę to oglądać. MiM się nieźle zaczęło, ale brakuje tam tego czegoś, co może przyciągnąć, może kiedyś dokończę, bo nie ma dużo odcinków.

Atahan, masz może tygodniowe wyniki tego serialu?

@rafaelcaen, tutaj masz wyniki:



+ reszta osobno: LINK

lucy, dzięki, ale to tylko 7 odcinków.

Pod zdjęciem jest przecież link do reszty.

Dziękuję. Ten serial jednak nie jest zły, bardzo przyjemny. No i jest Furkan, czy Yigit, których lubię, ale też sporo innych aktorów, których znam. Jednego wolałbym nie znać.



Wprawdzie lucy już odpisała, ale tak mam, robiłem je niedawno.

Z tego co widzę, to wzrost i spadek.

Atahan, fajnie to wygląda.

ODCINEK 1
Jestem pozytywnie zaskoczony, w większości. Są sceny, do których mogę się przyczepić. Pierwsza to sceny, gdy Aysen widzi Atesa i świat zamiera, a ona jedyna jest żywa. Dobrze, że takich scen nie było dużo, a druga scena to 'pierożkowa zapchajdziura', czyli 8 minut rozmowy o tym, jakie pierożki są najlepsze...
Gdyby nie ostatnia część odcinka i pierwsza scena z uciekaniem Samiego, to śmiałbym stwierdzić, że ten serial nie jest wcale rom-comem. Nie ma dramy, jest lekka obyczajówka, wręcz bardzo lekka. Rozmowa Asafa i Atesa smutna. Aż mi się szkoda Atesa robiło, bo jego ojcu jedyne na czym zależy, to tym, żeby móc się chwalić synem. A że Ates wybrał inne ścieżki, to traktuje go gorzej niż śmiecia.   Ates na szczęście wyrywa sie z pałacu Halita Argun (kto ogląda YE ten pozna ten pałac, a dokładniej hotel przerobiony na pałac). Tak samo 'przyjaciółeczki' wyrzucają Yasemin na bruk, bo stwierdzają, że wstyd się z kimś takim pokazać. Oboje szukają szczęścia i pod wpływem emocji i myśli o mieszkaniu pod mostem postanawiają wziąć fikcyjny ślub. Brzmi absurdalnie, ale jako iż scenarzyści utrzymywali ten serial w takiej lekkiej (lekkiej, nie idiotycznej czy lukrowej) wersji, to nawet jakoś bardzo wyświechtane mi się to nie wydało. Prawdziwy cyrk zaczyna się, gdy Ates i Yasemin już się zadomowili. Sami postanowił wrócić na poddasze, bo zapomniał swojej klatki z ptaszkiem. Zaczął się zbieg wszystkich nieszczęść pokazanych w komediowy sposób. Kiedy ja już myślałem, że większego cyrku być nie może, to okazywało się, że jednak może. Celal i Demir za nogi wywiesili Samiego na tarasie, wszyscy się zebrali, wiadomo panika. Strażacy przyjeżdżają ściągnąć Samiego, a Aysen dostrzega Atesa. Idą na bok, gdzie Ates zaczyna jej tłumaczyć o tym fikcyjnym ślubie. Moim zdaniem to była jego najgłupsza decyzja: skoro on i Yasemin są jedynymi najemcami, to znaczy, że Aysen jest domownikiem - logiczne. Tłumaczy, jej że to fikcyjny ślub, czyli jednocześnie oznajmia jej, że oszukał jej rodzinę - no mądre posunięcie, brawo Ates. Dostrzega to Yasemin, a tu niespodzianka, bo do dzielnicy przyjechała ciotka Atesa z Efsun. Ja już sobie myślę "cyrk na kółkach", a Efsun bierze mikrofon od żony Suayipa i do Atesa "Kochanie!".   Jestem bardzo ciekawy, jak on się teraz z tego wywinie. On i Yasemin, bo jej przecież też zależy na tym poddaszu, powinna go wspierać w jakiś tam kłamstwach. Obstawiam, że Ates wymyśli jakąś bajeczkę, będzie ciekawie. 

Ta pierwsza scena protów mnie zupełnie zniechęciła do całego serialu. Byłam zażenowana i powiedziałam "DOŚĆ"

ODCINEK 2
Aysen jest chyba najbardziej irytującą protką, jaką kiedykolwiek moje oczy widziały. Zupełnie nie widać między nią, a Furkanem chemii i może to było jednym z powodów niezainteresowania widowni. Ezgi Senler jest piękna, ale gra jak drewno i nie przez ruch ciałem, a przez to, jak ona wypowiada kwestie. Dodatkowo jest irytująca przez scenariusz. Cały czas ma o coś pretensje do Atesa. Opowiedział jej o swoich przeżyciach. Od 2 roku życia dorasta bez matki, ojciec go nie kocha... mówił to wręcz ze łzami w oczach, a ona? Wzięła bukiet kwiatów, który jej przyniósł i zaczęła go nim bić po głowie. Kto normalny tak się zachowuje?   Owszem on też ma swoje na sumieniu, ale stara się zachować tą relację. Powiedział jej, że złapał z nią specyficzną więź, której nie chce stracić. Ale do Aysen po turecku się chyba nie dotrze. 
Coś zaczyna się też rodzić między Yasemin i Demirem. Na razie większość się sprzeczają, ale Demir ma już przywidzenia, że w domu jest pełno klonów Yasemin.   Szkoda jednak, że to nie ona została protką. Między Nilay i Furkanem było widać, że się dogadują i że przede wszystkim grają. 
Dalszy plan nie wniósł nic nowego, ale oczywiście końcówka odcinka świetna. Gulriz chce poznać rodziców Yasemin, więc Ates zawołał jakiś znajomych, którzy zaczęli grać przed jego ciocią. Nagle z nieudanego ślubu wraca rodzinka, ciekawe co tym razem wymyślą, żeby ich sekrety nie wyszły na jaw. 

ODCINEK 4
Przepiękna piosenka przeplata się bardzo często między scenami, czyli "Her Sey Seninle Guzel" autorstwa Zerrin Ozer.
Po awanturze na ślubie rodzina Yilmaz wprowadziła godzinę policyjną, ale trwającą całodobowo. Domownicy mają trzymać dystans między Atesem i Yasemin. Trzy radary chodzą po domu, cud że na poddasze nie zaglądają. Jeszcze Suayip to największy błazen ze wszystkich tam. Ta jego żonka jest denerwująca, ale już to jej pewnie pozostanie. Sułtanka też trochę wkurza, ale mniej, niż ta Suheyla.
Ates, Yasemin, Demir i Aysen zaczynają powoli odsłaniać między sobą karty i wysyłać aluzje, podoba mi się. Dalej kłamią, chociaż wiedzą między sobą, jaka jest prawda. Planują uratować restaurację, żeby nie stracić domu. Cel był szczytny, ale rezultat - coś pięknego. Scena w hotelowej kuchni była przepiękna. Nic się nie ostało, haha. Sam Kemal, czy tam Kenan też się wnerwił, że przerywają degustację. O całej aferze dowiedzieli się Yilmazowie, ale coś czuję, że mimo wszystko zakończy się to happy-endem. Już Celal chce wyrzucić Atesa i Yasemin, ale pewnie w ostatniej chwili zadzwoni ten smakosz i albo poprosi o spotkanie, albo stwierdzi, że te pierogi były smaczne i da im rekomendację. No dalej, zaskoczcie mnie scenarzyści.
Baris Yos już nie reżyseruje i to widać. Skończyły się ujęcia z odbiciami w lustrze.

ODCINEK 5
Do Demira i Aysen przyjechali w swaty. Długo kręcili ten cyrk, choć przyznać muszę, że było zabawnie. Aysen po raz kolejny pokazała, jaką jest idiotką. Naprawdę, tak durnej bohaterki, to ja dawno nie oglądałem. Zgodzić się na ślub z gościem, którego poznała wczoraj wieczorem, tylko po to, żeby zrobić na złość Atesowi. Być może zmarnować sobie życie dla kaprysu. Ręce opadają. Czekam, aż ona mnie zaskoczy i dla odmiany zrobi coś mądrego.
A ta Sevda, jeny... następna z Księżyca spadła. Demir ma ją głęboko w poważaniu, zachowuje się przy niej, jak jaskiniowiec, ewidentnie jej pokazuje, że nie zamierza brać z nią ślubu, a ta klapki na oczach. Na wszystko dopowiada, że jest męski, a Yasemin i Atesowi pomysły się kończą.
Jak na początku myślałem, że z tą Babcią może być ubaw, tak wkurza mnie ona coraz bardziej z odcinka na odcinek. Posunąć się do tego, żeby sprowadzać do domu swatów dla wnuków, bo ona nie chce współlokatorów na poddaszu. Zakodowała sobie swoją rację i nawet nikogo nie słucha. Myślałem, że najbardziej w tym serialu będzie irytować mnie Suayip, bo ten aktor zawsze bierze do grania jakieś 'osoby myślące inaczej', ale nawet on tu się zachowuje normalniej, niż połowa rodziny Yilmaz.
Wątek z ojcem Atesa też już trochę nudzi. Ile można chodzić za synem i wyrządzać mu przykrość? Taki wielmożny szanowany biznesmen, a pracować nie musi? Jedyne, co robi, to sprawia przykrość Atesowi, chcąc, żeby w ten sposób wrócił z podkulonym ogonem do rezydencji, niech on się za robotę weźmie. A ta ciotka Atesa - siostra Asafa, aż zapomniałem jej imienia (Gulriz) - następna. Od kilku odcinków chodzi, jakby ją ktoś nakręcił "Długo będziesz jeszcze krzywdzić Atesa?" - ta sama płyta za każdym razem, gdy rozmawia z Asafem, że się jeszcze nie zdarła. Gdybym był takim chamem, jak Asaf, to by mi się nawet nie chciało jej odpowiadać 1000 razy na jedno i to samo pytanie.

Jest lekko i przyjemnie, ale poziom posuwania fabuły do przodu trochę słaby. Jutro zaczynam 6. odcinek, a Ates i Aysen dalej są w sytuacji, którą trudno nazwać większym zainteresowaniem, a co dopiero miłością. I ten wątek był z góry skazany na porażkę, bo czasami prot jest jakiś dziwny, ale protka? Nie wiem skąd oni wytrzasnęli tą aktorkę, ale jest źle. Ma dziwny głos, a jeszcze jak gra od początku naburmuszoną, to wygląda, jakby była rozpieszczoną pannicą od bogatej stambulskiej rodziny. Sporo narzekam, choć ogląda mi się to naprawdę fajnie. Ale ten scenariusz to był chyba pisany z myślą o zagranicznych widzach, że nawet jak przegapisz parę odcinków, to i tak wątku nie stracisz.

ODCINEK 6
Końcówka odcinka to był najbardziej zmarnowany potencjał, bo tyle się wydarzyło, a oni na ostatnie 15 minut wstawili dwie smętne piosenki i jakąś melodię też smętną, w której Emin czytał list od Gulriz sprzed 20 lat.
Generalnie za wszelką cenę starają się tutaj usprawiedliwiać Aysen, która co scenę, robi jeszcze bardziej idiotyczne rzeczy. Ates jej mówi, że Omer kręci z inną na boku, że weźmie z nią ślub dla posagu. Pyta się, czy faktycznie chce wziąć ślub z obcym facetem, żeby zrobić mu na złość, na co Aysen odpowiada. "Ja też mam serce. Może go pokocham." - ale to nie jest najlepsze. Chwilę wcześniej, na tym samym przyjęciu, Omer i Buse całowali się pod drzewem, a ta szła, jak klasyczny pustak. Miała ich przed oczami, a tak się rozglądała, że ich nie zobaczyła. Boże...
A Omer z Sevdą? Zupełnie z tyłka stali się antagonistami. Teraz to mam podejrzenia, czy Sevda faktycznie się tak nisko ceni, czy może też liczy na pieniądze. Swoją drogą, to jest tak grubymi nićmi szyte, bo rodzina Aysen i Demira niedawno musiała zbierać pożyczkę od sąsiadów, bo nie mieli pieniędzy... (śmieję się, jak to piszę).
Gulriz dalej łazi po tym podwórko rezydencji, jak nakręcona i dalej jedna i ta sama śpiewka "Czemu krzywdzisz Atesa?" jeszcze się głupio śmieje, że jakby ktoś od środka oglądał, to by pomyślał, że ona to wcale nie stoi murem za bratankiem. Zresztą ona i tak nie stoi. Ona stoi, jak słup soli, albo jak słup z dyktafonem. W rezydencji wygłasza śpiewkę "Czemu krzywdzisz Atesa?", zajedzie do dzielnicy i śpiewka nad uszami Atesa "Czemu niszczysz sobie życie?" i tak w kółko. A jej relacji z Eminem to nawet nie komentuję.
Generalnie Ates i Aysen się pocałowali. Chwilę wcześniej Demir wyznał Yasemin, że wie o fikcyjnym ślubie. Yasemin zobaczyła całujących się Aysen i Atesa, więc wrzuciła Demira do basenu. Oczywiście Sevda zszokowana. Omer wydostał się jakimś cudem z łazienki, chociaż Ates go zamknął i się gapi.
Nie wspomniałem o Babci - zapomniałem imienia. Ona dopiero ryje banię. Jest tak zafiksowana na wydaniu wnuczki i pożenieniu wnuka, że głowa boli. Chce się pozbyć lokatorów, a nie widzi, jak krzywdzi swoich wnuków. Zresztą Demir to ma w poważaniu tą Sevdę. Ta się go pyta "Zatańczymy.", on mówi "Czy wyglądam na tancerza?", a ona odpowiada "Dobrze, wiesz lepiej.". Jemu to nie grozi, bo by go szlag przy niej trafił, ale Aysen: ona samą siebie krzywdzi. Ja już nawet nie wiem, jak ją skomentować.

Ale to jest jednak serial idealny dla mnie. Bohaterowie są tak durni, że aż śmieszni. Jak tak piszę swoje podsumowanie odcinka, to czasami aż mi szkoda, że to ma tylko 16 odcinków.